Polski Ład: finansowanie wkładu własnego nie dla każdego! Tylko niewielka część nieruchomości będzie spełniać wymogi
Finansowanie wkładu własnego na kupno mieszkania jest jednym z tych aspektów Polskiego Ładu, które najbardziej interesowały Polaków. Teraz wiemy, że aby je otrzymać, wybrana przez nas nieruchomość musi mieścić się w dwóch przewidzianych limitach. Jak się okazuje, niewiele mieszkań spełnia te warunki – według danych Otodom, w Warszawie to jedynie 8% nieruchomości z rynku wtórnego i 17% z pierwotnego. Kto zatem otrzyma finansowanie?
O czym przeczytasz w tym artykule?
Finansowanie wkładu własnego – ograniczenia w stolicy
Aby państwo sfinansowało wkład własny interesującej nas nieruchomości, musimy spełnić dwa wymogi. Pierwszy z nich zakłada, że maksymalna wartość finansowania nie może przekraczać 100 tys. złotych.
– Zakładając, że obecnie wkład własny musi stanowić około 20% wartości mieszkania, nie możemy liczyć na kupno nieruchomości droższej niż 500 tys. złotych, co mocno ogranicza wybór, zwłaszcza w większych miastach – mówi Jarosław Krawczyk, PR Lead w Otodom.
Drugim wymogiem jest mieszczenie się w limicie ceny za metr kwadratowy przypisanej dla danego miasta – w Warszawie limit został ustalony na poziomie maksymalnym 9705 zł/metr kwadratowy. W serwisie Otodom, jedynie 8% ogłoszeń z rynku wtórnego w stolicy spełnia te warunki.
– Biorąc pod uwagę średnie ceny za metr w poszczególnych dzielnicach Warszawy, w limicie mieszczą się jedynie Białołęka i Rembertów – tam za metr średnio zapłacimy odpowiednio 9382 zł i 8630 zł1. Nieco powyżej limitu znajduje się Wesoła, gdzie metr nieruchomości kosztuje średnio 9737 zł – zauważa Jarosław Krawczyk. – Pod kątem liczby ogłoszeń spełniających limity nieco lepiej plasuje się rynek pierwotny – tu warunki spełnia 17% ogłoszeń w stolicy, często jednak płacimy już za tzw. „dziurę w ziemi”, co nie każdemu odpowiada – dodaje.
Finansowanie wkładu własnego – w innych miastach niewiele lepiej
W Gdańsku limit ustalono na poziomie 8813 zł za metr. Warunki spełnia tam 17% ogłoszeń z rynku wtórnego i 28% z pierwotnego. Trzecim miastem co do wielkości limitu jest Wrocław – tam musimy zmieścić się w kwocie 8390 zł za metr. Wrocławianie muszą więc wybierać wśród 28% ogłoszeń z rynku wtórnego lub 31% z pierwotnego. Biorąc jednak pod uwagę średnią cenę za metr w poszczególnych dzielnicach, pole manewru będzie bardzo ograniczone. Nawet na Psim Polu, które uchodzi za najtańszą dzielnicę miasta, średnio za metr kwadratowy nieruchomości musimy zapłacić 8612 zł na rynku wtórnym.
W sytuacji porównywalnej do Warszawy znajduje się Kraków – tu jedynie 8% ogłoszeń z rynku wtórnego i 10% z pierwotnego spełnia wymagania – limit w tym mieście został ustalony na poziomie 7937 zł za metr. Spośród krakowskich dzielnic jedynie Wzgórza Krzesławickie mają średnią cenę za metr mieszczącą się w limicie – 7725 zł.
Nieco większy wybór mają mieszkańcy Poznania. Limit ustalono na poziomie 7617 zł za metr, co sprawia, że wybierać można spośród 23% ogłoszeń na rynku pierwotnym i 37% na wtórnym. Średnia dla poszczególnych dzielnic jest niższa niż limit w Piątkowie (7338 zł), Starołęce (7500 zł), Junikowie (7526 zł) i Dębcu i Świerczewie (7582 zł).
Przy obecnej dynamice zmian na rynku nieruchomości limity mogą być trudne do osiągnięcia. W samej Warszawie cena za metr w ciągu roku wzrosła o średnio ponad 1100 zł.
– Trudno przewidzieć jak zachowa się rynek w obliczu podniesienia stóp procentowych i inflacji, na pewno osoby rozważające skorzystanie z dofinansowania powinny uważnie śledzić zmiany – podkreśla Jarosław Krawczyk.
1) Dane z Q3 2021, źródło: Otodom