Jej wysokość fotografia – drony, mgła i zdjęcia architektury w rozmowie z Przemkiem Szewczykiem | Fotografia Szewska Pasja
Potrafi swoimi kadrami przykuwać wzrok niezależnie od tego czy fotografuje Lizbonę, Teneryfę czy… swojski Poznań. Oto wywiad z Przemkiem Szewczykiem, którego fantastyczne zdjęcia architektury i krajobrazu możecie zobaczyć m.in. na Instagramie ten.szewczyk lub na Facebooku Fotografia Szewska Pasja. W rozmowie z Otodom odpowiada na pytania o to, jak wydobyć urodę architektury w fotografii czy jak podczas sesji wykorzystać na swoją korzyść. Jeśli szukacie inspiracji na niebanalne kadry i pomysły na fotografie zatrzymujące wzrok, zapraszamy do lektury!
O czym przeczytasz w tym artykule?
Twoje pierwsze zdjęcie architektury, które uznałeś za naprawdę dobre?
Mam sporo zdjęć, które uważam za niezłe, ale nie wiem, czy któreś z nich nazwałbym bardzo dobrym zdjęciem architektury. Na pewno takim, które zapadło mi w pamięć, jest zdjęcie wież RTV na Piątkowie podczas mgły z maja 2019. Już od roku latałem dronem, ale wtedy pierwszy raz trafiła mi się w Poznaniu tak genialna mgła. Górna granica mgły kończyła się gdzieś na 80 metrach, wszystko dookoła było przykryte białą pierzyną i na horyzoncie było widać tylko nasze wieże. Fantastyczna sprawa. Takie warunki jak wtedy trafiają się 2-3 razy do roku, więc nie jest to częsty widok. Od tamtej pory zawsze mocniej bije mi serduszko, gdy na meteogramach widzę mgły w Poznaniu.
Kolejne zdjęcie, które równie mocno zapadło mi w pamięć, to fota poznańskiej Katedry z listopada 2022, również podczas mgły. Tu bardziej niż warunki podoba mi się kadrowanie. To jest taka perspektywa half top down, wtedy chyba jeszcze dość nietypowa. Typowy pod down to perspektywa w której aparat jest umieszczony pod kątem 90 stopni nad obiektem, a obraz jest wykonywany z góry, aby uchwycić górną powierzchnię obiektu. Ja fotografowałem tutaj pod kątem ok. 45 stopni, co nadało ciekawej dynamiki temu zdjęciu. Dziś takich zdjęć, również naszej Katedry, widziałem już kilka.
Jakie były Twoje największe wyzwania na początku kariery fotograficznej?
Nie wiem, czy można nazwać to karierą fotograficzną, bo nie jestem fotografem na full time. Na co dzień pracuję na etacie w IT, fotografią zajmuję dodatkowo i nadal traktuję ją jako hobby. Byłoby super móc kiedyś zajmować się tylko fotografią, ale na dziś jest to nierealne dla mojego budżetu domowego 😉 Niemniej to, co z dzisiejszej perspektywy uważam za największe wyzwanie, to nabranie pokory.
Jak już opanuje się techniczną stronę fotografowania, ogarnie się podstawowe techniki kadrowania i programy do obróbki, to nagle zaczyna ci się wydawać, że to już jest to, że wszystko potrafisz, a twoje zdjęcia są genialne. Potem przychodzi zderzenie z publiką, która prawi ci komplementy, pisze “Wow, genialne zdjęcie”. Wszystko jest niby super, ale za tym nie idą sukcesy w konkursach i komercyjne zlecenia. Okazuje się, że takich technicznie genialnych zdjęć są w sieci miliony, a codziennie pojawiają się nowe. Przychodzi więc frustracja i zniechęcenie. Przetrwanie tego okresu, nabranie fotograficznej pokory i zrozumienie tego, że w fotografii nie chodzi tylko o technikalia, to był najtrudniejszy moment w pierwszych latach mojej przygody z aparatem.
Czy masz jakieś ulubione miejsca, które lubisz fotografować?
Jasne, myślę, że każdy, kto foci, takie miejsce wcześniej czy później znajduje. Dla mnie jest to estakada kolejowa na Naramowicach. Mieszkam na Naramkach od 12 lat i od samego początku to miejsce mnie zachwyca. Może zabrzmi to nieskromnie, ale wydaje mi się, że odkryłem fotograficzny potencjał tej miejscówki dla poznańskich fotografów. Nie kojarzę zbyt wielu zdjęć stąd przed 2018 rokiem. Wcześniej przychodziłem tu czasami na spacery z psem. Po tym, jak w maju 2018 kupiłem pierwszego drona, zacząłem tu bywać regularnie, żeby polować na poranne mgły. Nie jest to zbyt trudne, bo mgły pojawiają się tu bardzo często. Trzeba tylko wstać odpowiednio wcześnie żeby je zobaczyć.
Jaki jest Twój sposób na to, by zaskoczyć fotografią czegoś opatrzonego? Na przykład charakterystycznego budynku, miejsca, które już zostało uwiecznione na zdjęciach setki razy?
Jest kilka sposobów na zaskakujące zdjęcia architektury, z których korzystam. Oczywistą odpowiedzią jest znalezienie nietypowej perspektywy. To się sprawdza, ale już coraz ciężej o taką, bo każdy ma telefon, a niedługo pewnie każdy będzie miał i drona, więc znalezienie takiej perspektywy jest już teraz nie lada wyzwaniem.
Innym sposobem, z którego lubię korzystać, jest czekanie na nietypowe warunki atmosferyczne albo jakieś ciekawe zdarzenia astronomiczne. Mgły to świetna okazja na nietypowy kadr. Albo zgranie obiektu z pełnią księżyca w kadrze czy nawet z zachodzącym słońcem gdzieś w tle. Wymaga to często czasu, bo np. księżyc w pełni w danym miejscu pojawia się tylko raz do roku, a przecież nie ma gwarancji, że akurat tego dnia nie będzie chmur. Dlatego na niektóre kadry czeka się latami.
Czy masz jakieś wskazówki dla początkujących fotografów, którzy chcą wydobyć z budynku / wnętrza charakter? Od czego zacząć?
Od researchu. Warto wybrać się w dane miejsce na oględziny o różnych porach, żeby zobaczyć, jakie światło mu najlepiej służy. Można się do tego częściowo przygotować dzięki aplikacjom typu SunCalc czy PhotoPills, co pozwala lepiej zaplanować oświetlenie i ustawić się w najlepszej perspektywie. Jednak z doświadczenia wiem, że i tak najlepiej wcześniej podjechać i samemu ocenić, jaka perspektywa i pora będą najlepsze. Nie zawsze jest taka opcja, bo czasem terminy są bardzo napięte. Jeśli jednak ktoś ma taką szansę, to warto. Pozwala to potem robić zdjęcia bez pośpiechu i pomaga uniknąć chaosu w kadrze.
Otrzymałeś sporo nagród i wyróżnień – które było dla Ciebie najcenniejsze?
Jeszcze czekam na większe sukcesy w konkursach fotograficznych. Może wynika to z rzadszego udziału lub z mojej słabej selekcji zdjęć, ale dotychczas te, na których najbardziej by mi zależało, nie przyniosły mi wyróżnień.
Natomiast najfajniejszym wyróżnieniem było dla mnie wyróżnienie w konkursie International Filter Photo Contest 2022 za zdjęcie Torpedowni w Babich Dołach. Dostałem za nie dyplom oprawiony w ramce z moim zdjęciem, który przyszedł do mnie aż z Tokio.
Zjęcia architektury lustrzanką, telefonem, a… dronem: czym się różnią i czy trzeba przestawić jakoś myślenie?
Na pewno fotografia dronem daje więcej możliwości, ale przynajmniej u mnie nie wymagało to zmiany myślenia. Dron to od początku był dla mnie latający aparat. Nigdy jakoś specjalnie nie fascynowało mnie to, że mogę polecieć bardzo daleko czy mega wysoko. Od pierwszego lotu liczyło się dla mnie tylko to, co mogę zobaczyć dzięki dronowi.
Jedno i drugie medium ma swoje ograniczenia i trzeba je znać, żeby odpowiednio dobrać sprzęt do zlecenia. Fotografia z drona pozwala uchwycić nie tylko sam obiekt, ale i jego otoczenie z nietypowej perspektywy, co może nadawać głębię i pokazuje miejsce w kontekście otoczenia. Z kolei dronem nie zrobimy np. długiego naświetlania, żeby pozbyć się ruchu ulicznego z kadru. Rzadko też korzystam z filtrów w dronie, a np. filtr polaryzacyjny w aparacie jest dla mnie podstawą przy fotografowaniu architektury w dzień.
Czy jest jakieś miejsce, które zawsze chciałeś sfotografować, ale jeszcze nie miałeś okazji?
Jest pełno takich miejsc. Mój podróżniczy bucket list ma nadal więcej pustych miejsc niż tych odhaczonych. W kontekście naszej rozmowy i takich miejsc, które są jak najbardziej osiągalne, ale jeszcze nie było okazji, to miejscem nr 1 jest centrum Warszawy we mgle i najlepiej nocą. Kilka lat temu latałem dronem przy Pałacu Kultury, ale od tamtej pory powstało kilka ciekawych wieżowców i teraz skyline naszej stolicy moim zdaniem, wygląda naprawdę imponująco.
Jakie historie starasz się opowiedzieć poprzez swoje zdjęcia architektury i krajobrazu?
Przede wszystkim ciekawe. Nie wiem, czy mi wychodzi, ale serio zawsze przed publikacją zastanawiam się wielokrotnie, czy to, co widać na zdjęciu lub serii zdjęć, zaciekawi moich odbiorców. Czasem są to historie lekko tajemnicze i mroczne, innym razem odwrotnie – pocztówkowe albo nawet bajkowe. Niemniej zawsze staram się, żeby było inaczej niż gdzie indziej. Bo ta inność jest zazwyczaj ciekawa. Tak mi się przynajmniej wydaje.
Kolor, światło, obróbka – jaki jest według Ciebie najważniejszy składnik jeśli idzie o zdjęcia architektury, które zatrzymuje na dłużej?
Myślę, że na dłużej zatrzymuje udany mix tych 3 elementów. Najlepiej jak jest jeszcze zamknięty w nietypowym kadrze. Jeśli jednak mam wybrać jeden element, to jest to światło. Dużo łatwiej jest osiągnąć udane zdjęcie, gdy na miejscu było genialne światło. Wtedy obróbka to formalność, a kolory tylko delikatnie tunninguję, żeby zrównoważyć kadr, bo nie lubię przesadnie nasyconych zdjęć. Zresztą, pierwsza książka o fotografii, jaką sobie kupiłem, nosi tytuł “Czekając na światło”, więc nie może być innego wyboru 😉
Czy komercyjna fotografia architektury może być też artystyczna? Czy da się to połączyć?
Myślę, że tak. Wszystko zależy od celu, jaki chce osiągnąć klient. Inaczej fotografuje się mieszkania czy domy na wynajem, a zupełnie inne zdjęcia powstają na potrzeby portfolio architektów czy do wizualizacji nowych inwestycji. Te ostatnie dają największą swobodę artystyczną, bo mają pokazywać jakąś obietnicę czy stan wymarzony.
Zdjęcia na portale ogłoszeniowe też mogą być artystyczne i skupiać się na detalach czy fakturach. Jednak z doświadczenia wiem, że nie powinny być głównym elementem sesji. Odbiorca takiego zdjęcia chce przede wszystkim zobaczyć, jak przestronne jest wnętrze i jaki jest jego stan, a to zobaczy na poprawnie oświetlonym zdjęciu, na którym ściany są proste. Nie wydaje mi się, żeby przeciętny klient podjął decyzję o zakupie lub wynajmie mieszkania tylko na podstawie tego, że są tam ładne detale wykończeniowe.
Czym jest dla Ciebie fotografia w jednym zdaniu?
W tym momencie fotografia jest dla mnie relaksem dla mózgu.
Nie myślę za dużo, gdy mam aparat w dłoni. Fotografuję odruchowo, tak jak czuję, że jest dobrze w danym momencie. Myślenie robię przed sesją i włączam je z powrotem, dopiero jak zgram zdjęcia z karty pamięci i muszę zrobić selekcję kadrów.
Co jest dla Ciebie inspiracją? Czy chwytając za aparat wiesz, co chcesz osiągnąć, czy raczej idziesz na żywioł?
Nawiązując do jednego z poprzednich pytań i trochę mu przecząc – jest różnie. Przy sesjach komercyjnych jestem przygotowany, tzn. mam już zrobiony research i wiem mniej więcej, jakie kadry chcę przywieźć z sesji. To pozwala mi wykonać swoją robotę bez stresu i dostarczać powtarzalną jakość
Nadal jednak staram się też fotografować dla przyjemności i na potrzeby swojego własnego portfolio. Wtedy bywa różnie. Jeśli warunki na meteogramach widać wcześniej i wiem, że będę miał wtedy czas, to szukam inspiracji w internecie i na swoich starych zdjęciach, z których nie jestem wystarczająco zadowolony. Nie zawsze jednak warunki da się przewidzieć. Jeśli godzinę lub dwie przed zachodem widzę, że na niebie zapowiada się ciekawy spektakl, to pakuję sprzęt i ruszam w teren nieprzygotowany. Czasem dopiero w drodze myślę, gdzie by tu focić, a to, jakie kadry z tego wyjdą, jest totalnym spontanem.
O rozmówcy
Przemek Szewczyk, fotograf. Od 2014 roku znany jako Fotografia Szewska Pasja. W swoich zdjęciach pokazuje Polskę i świat w bajkowej odsłonie, a jego zdjęcia architektury i krajobrazu zapierają dech w piersiach. W szczególności jego zdjęcia publikowane na profilach ten.szewczyk oraz Poznań z drona mają wielu fanów.