Cohousing – czym jest i jak może się nam przysłużyć?

Cohousing, czyli idea wspólnotowego mieszkalnictwa, zatacza coraz szersze kręgi. Największą popularnością cieszy się na zachodzie, głównie w krajach skandynawskich oraz w Ameryce Północnej. Nazwa Cohousing to połączenia słów „community housing”, czyli „wspólnota zamieszkania”. Taka forma mieszkalnictwa zakłada, że mieszkańcy powinni brać czynny udział w budowaniu siedliska, natomiast działanie na rzecz umacniania więzi społecznej i integracji, jest równie ważne, co prawo jednostki do prywatności. Innymi słowy: cohousing kładzie nacisk na pielęgnowanie relacji sąsiedzkich, przy jednoczesnym zachowaniu autonomii zamieszkiwanych nieruchomości. 

 Z tego artykułu dowiesz się m.in.:

  • czym jest cohousing
  • jakie są początki cohousingu
  • dlaczego może on być wartościowy
  • jak wygląda cohousing w Polsce

Początki idei cohousingu

Cohousing zrodził się na początku lat 60. XX wieku w Danii – dziś zresztą aż 5% domów jest budowanych w ten sposób. To właśnie w 1967 roku ukazał się artykuł Bodila Graae Dzieci powinny mieć Stu Rodziców, w którym autor zachęcał do stworzenia alternatywy dla anonimowych osiedli miejskich w których brakuje więzi międzyludzkich i zacieśniania sąsiedzkich relacji.

Artykuł okazał się być impulsem, by powstał projekt Sættedammen, skupiony wokół architekta, kształcącego się na Harvardzie, Jana Gudmand-Hoyera. Architekt zamierzał urzeczywistnić swoją wizję, którą przedstawił w tekście Brakujące ogniwo pomiędzy utopią a przestarzałym domem jednorodzinnym. Początkowo powstały dwie wspólnoty – Skarplanet w Jonstrup oraz Sættedammen w Hillerod, a w 1973 roku mieszkańcy mogli wprowadzić się do swoich domów. W osadach znajdowało się około trzydzieści domów mieszkalnych oraz jeden dom wspólny.

Idea cohousingu przyjęła się m.in. w Wielkiej Brytanii, Holandii, Niemczech, ale wykroczyła także poza Europę, zyskując popularność na całym świecie, choćby w Stanach Zjednoczonych, głównie dzięki zaangażowaniu dwóch amerykańskich architektów Kathryn McCamant i Charlesa Durretta. Para architektów szczególnie upodobała sobie jedną gałąź cohousingu – cohousing senioralny czyli tworzony dla osób starszych.  Fundacja na Rzecz Wspólnot Lokalnych „Na miejscu” przeprowadziła rozmowę z Charlesem Durretem.

Architekt podczas rozmowy zaznaczył: Łatwo jest zbudować ludzką przechowalnię, dużo trudniej zbudować sąsiedztwo. Architektura jest narzędziem, by stworzyć wspólnotowość. Można by powiedzieć, że wspólnotowość to: przynależność, tożsamość, odpowiedzialność. Ale nie lubię operować takimi makroterminami. W rzeczywistości sprowadza się to do tego, czy masz sąsiadów, których znasz, lubisz, o których się troszczysz. 

O co chodzi? Koncepcja cohousingu

Nie istnieje jeden wzór cohousingu, a budynki w jego ramach to wielorakie formy budownictwa : mieszkania, w pełni wyposażone domy jednorodzinne, szeregowce, etc. Można jednak wyodrębnić kilka elementów, które charakteryzują to zjawisko.

Cohousing jest formą zaspokojenia naturalnej potrzeby człowieka do budowania więzi międzyludzkich, poczucia przynależności do grupy, bez naruszania prywatności i z zachowaniem odrębności poszczególnych mieszkań. Nie chodzi jednak o to, by były to identyczne budynki – przestrzenie prywatne powinny być urządzone według gustu ich mieszkańców.

Kooperatywy mieszkaniowe zawierają zazwyczaj 20-30 autonomicznych domów lub mieszkań, ale również przestrzenie wspólne czy też przestrzenie publiczne, takie jak: pokoje zabaw, duże kuchnie, jadalnie, tarasy, pralnie.

Ważne, by w projekcie wziąć pod uwagę tzw. środowisko wsparcia, czyli takie, które gwarantuje obecność usług, sklepów i przystanków w pobliżu. Warto uwzględnić także bezpieczeństwo i indywidualne potrzeby mieszkańców, np. udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami lub przestrzenie dla rodzin z dziećmi. Kto wie, jak cenny jest zaprzyjaźniony sąsiad, który pomoże w nagłych wypadkach, ten zrozumie zalety płynące z idei cohousingu.

Istota przestrzeni wspólnych

Przestrzenie wspólne mają być dostępne dla każdego, bez barier architektonicznych, dostosowane do potrzeb osób w różnym wieku. Społeczności te dzielą się rzeczami do porządkowania wspólnej przestrzeni, na przykład narzędziami i kosiarkami.

Większość wspólnot mieszkaniowych działa w duchu proekologicznym i z poszanowaniem zamieszkiwanych terenów. Często wykorzystywane są ekologiczne materiały budowlane, parkingi znajdują się na obrzeżach osiedla. Dbałość o środowisko przejawia się przede wszystkim w codziennym życiu mieszkańców i ich oddaniu w pielęgnowaniu terenów zielonych.

Cohousing zakłada, że bardzo ważna jest partycypacja mieszkańców, którzy będą właścicielami sąsiednich nieruchomości we wszystkich etapach powstawania wspólnoty. To nie deweloper ma narzucić swoją wizję osiedla, ale właśnie jej członkowie, z pomocą architekta, decydują, w jakiej przestrzeni będą żyli. Zwolennicy cohousingu podkreślają, że czynny udział w procesie planowania ma ogromny wpływ na poczucie sprawczości, umacnia identyfikację z przestrzenią. Co ważne, partycypacja nie ogranicza się do kwestii budowlanych.

Sami sobie sterem, żeglarzem, okrętem

Mieszkańcy zarządzają swoją przestrzenią, opierając się na demokratycznej zasadzie poszukiwania zgody między członkami społeczności. Wspólnoty z założenia mają być egalitarne, tj. bez wyznaczonego lidera, chociaż naturalnie różne osoby pełnią konkretne funkcje ze względu na swoje umiejętności czy predyspozycje. Co więcej, zwolennicy cohousingu sami decydują o stopniu zaangażowania w życie społeczności, niektórzy przekładają swoje życie prywatne nad  wspólnotę. Społeczność gromadzi zbiórki na potrzeby związane z prowadzeniem wspólnoty, ale mieszkańcy zachowują swoją niezależność ekonomiczną, a wspólnota nie jest głównym źródłem dochodu dla mieszkańców.

Taka wspólnota mieszkaniowa wymaga zachowania odpowiedniej równowagi  między tym, co wspólne, a tym, co prywatne. Cohousing to nie jest jeden wspólny dom, nieruchomości posiadają odrębne kuchnie i łazienki, strefy wspólne nie mogą naruszać prywatności, a podejmowane decyzje powinny respektować indywidualne rozwiązania każdego z mieszkań.

Domy wielopokoleniowe – niech żyje różnorodność

Dominują wspólnoty, które są zróżnicowane pokoleniowo oraz kulturowo, a w obrębie społeczności dokonuje się wymiana doświadczeń. To bardzo istotne, bo angażuje także osoby starsze lub takie, które mogłyby w innej sytuacji cierpieć z powodu samotności.

Cohousing jest ciekawą alternatywą dla osób nie odnajdujących się w anonimowych siedliskach, w których nie zna się imienia sąsiadki z dołu. Taka forma budowania wspólnoty może być odpowiedzią na problem związany ze starzeniem się społeczeństwa i zjawiskiem więźniów czwartego piętra, o których pisaliśmy tutaj: https://www.otodom.pl/wiadomosci/styl-zycia/budownictwo-senioralne. W pewnym stopniu kwestia ta może dotyczyć w przyszłości każdego z nas i właśnie dlatego idea cohousingu tak szybko rozprzestrzeniła się na całym świecie.

Zasady współpracy – miejsce kontaktów sąsiedzkich i potrzeba prywatności

Tworząc wspólnotę mieszkaniową opartą o ideę cohousingu, należy pamiętać, że niezwykle ważne jest, by ustalić zasady współpracy i jasno określone bariery między tym, co wspólne, a tym, co prywatne. Część wspólnot będzie nastawiona na mocne zacieśnianie więzi, i spędzany razem z sąsiadami czas, np. wspólne posiłki, inne będą ceniły prywatność i zadowolą się nieco intensywniejszymi działaniami w przestrzeniach wspólnych. Dlatego przy projektowaniu budownictwa opartego o cohousing, nie można zapomnieć o strefowaniu, a więc wyraźnym rozdzieleniu przestrzeni prywatnych i wspólnych.

Wady i zalety cohousingu

Do zalet cohousingu niewątpliwie należy możliwość zacieśniania więzi społecznych, która nie zawsze jest dziś zapewniona. Jednak również i ceny mogą być tutaj istotnym walorem – budując w ramach cohousingu można zaoszczędzić nawet do 30% kosztów postawienia domu. Wspólne budowanie i planowanie tak złożonego przedsięwzięcia ułatwia fakt, że można także wzajemnie wspierać się przy formalnościach i nadarzających się problemach. Dzięki wspólnotowości wielu czynności, mieszkańcy cohousingu spędzają również mniej czasu na… obowiązkach domowych. Trudno tego nie docenić!

Wsparcie w takiej wspólnocie może przybierać różne formy, a jej mieszkańcy są o wiele mniej samotni i mogą spędzać czas z ludźmi o podobnych wartościach czy w podobnym wieku. Współdziałanie często jest również skuteczniejsze, niż podobne próby inicjowane w pojedynkę. To także liczne rozwiązania, mające zaangażować mieszkańców w tworzenie przestrzeni wspólnych.

Istnieją też jednak pewne wady cohousingu. W tego typu społecznościach może dojść do konfliktów, które załagodzi tylko mediator. Również konieczność zaangażowania wielu interesariuszy i finansowanie z różnych źródeł mogą nie okazać się takie łatwe. Choćby znalezienie architekta, który wykona projekt w duchu cohousingu może być trudne. Oprócz tego należy znaleźć odpowiednią formę prawną, która będzie chroniła zarówno interesy całej wspólnoty mieszkaniowej, jak i indywidualnej jednostki.

Przed wieloma wyzwaniami staje także cohousing senioralny: starzenie się grupy czy długi czas inwestycyjny to stanowczo minusy tego typu cohousingu. Dodatkowo osiedla dla osób starszych wymagają specjalnego dostosowania nieruchomości i przestrzeni wspólnych. Mimo to dla wielu osób cohousing jest lekiem na proces coraz szybszego starzenia się miast.

Cohousing w Polsce

Na razie mieszkalnictwo wspólnotowe nie jest w Polsce jeszcze aż tak popularne, jak u naszych zachodnich sąsiadów, jednak coraz częściej powstają inwestycje noszące wiele cech samej idei cohousingu, a w przyszłości będzie ich coraz więcej. Na razie cohousing w Polsce zazwyczaj dotyczy np. budowania domów przez członków rodziny na wspólnie zakupionej działce poza miastem, chociaż powstają pojedyncze przestrzenie wspólne także w miastach, m.in. we Wrocławiu. Nieco popularniejszy w Polsce jest tzw. coliving, który przyjmuje postać zabudowy wielomieszkaniowej, nigdy domów jednorodzinnych, ale za to udział przestrzeni wspólnych jest w colivingu większy: nierzadko współdzieli się kuchnię czy łazienkę.

Back to top button